fbpx

Napędzani lękiem

with Brak komentarzy

złota maska karnawałowa z czerwonymi piórami

– Dlaczego udajesz kogoś, kim nie jesteś?
– Bo chcę ukryć prawdę o sobie?
– Dlaczego chcesz ją ukryć?
– Bo boję się oceny?
– A dlaczego boisz się oceny?
– Bo pewnie ocenią mnie bardzo nisko.
– Skąd wiesz?
– Bo nie zasługuję na wysoką ocenę. Wokół mnie jest wielu znacznie lepszych ode mnie.
– I udawanie ma w tym pomóc?
– Tak.
– A nie boisz się, że to udawanie się wyda?
– Tego boję się najbardziej.

Coraz więcej ludzi żyje w świecie iluzji. Iluzji, którą sami tworzymy. Udajemy, że jesteśmy kimś innym. Udajemy, że nasze życie jest inne niż w rzeczywistości jest. Udajemy, że mamy więcej znajomych, niż rzeczywiście mamy. Udajemy, że jesteśmy szczęśliwsi, niż w rzeczywistości jesteśmy. Coraz bardziej sami zapędzamy się w nierealny świat. A im bardziej się w niego zapędzamy, tym bardziej nie chcemy konfrontować się z rzeczywistością, która nam się nie podoba. I koło się zamyka. Trochę tak, jak w „Małym Księciu”:

Dlaczego pijesz? Aby zapomnieć. Zapomnieć o czym? Że się wstydzę. A czego się wstydzisz? Że piję.

Dialog z początku artykułu nie jest prawdziwy, bo z nikim takiej rozmowy nie przeprowadziłem. Jednak obserwując zachowania wielu osób i rozmawiając na ten temat z wieloma moimi znajomymi i klientami, wiem, że tego typu dialog wewnętrzny nie jest nam obcy. Oczywiście nie chcemy się z nim konfrontować, bo to nic miłego. Jednak zdarzają się momenty, w których ta refleksja przychodzi.

Zasadnicze pytanie nie brzmi „czy tak jest, czy nie?”. Nie chodzi też o pytanie, „czy również mnie to dotyczy?”. Najważniejsze pytanie to „skąd takie działanie się w nas bierze?” Dlaczego uciekamy w świat iluzji, w której oszukujemy nie tylko innych, ale również siebie. Iluzji, w której udajemy, że wyglądamy lepiej niż wyglądamy. Że mamy więcej niż w rzeczywistości mamy. Że osiągnęliśmy większy sukces, niż w rzeczywistości osiągnęliśmy. Że żyje nam się lepiej, niż nam się w rzeczywistości żyje. Wiem, że w tej chwili część osób może się oburzyć, że  „oni tak nie mają”. I rzeczywiście może to być prawdą. Ale może też być tak, że przekonanie, że „ja tak nie mam” jest wynikiem nie dość wnikliwej refleksji. Nie chcę tego oceniać, bo nie jest to istotą tych przemyśleń. Jednak wiem, że problem ten dotyczy naprawdę znaczącej grupy, a być może nawet większości ludzi.

Jestem przekonany, że u podłoża naszego „życia w iluzji” jest lęk. Ten sam lęk, który wręcz paraliżuje wielu z nas. Lęk, który często powstrzymuje przed podjęciem jakiegoś działania. Lęk, który nie pozwala ruszyć się z miejsca i uniemożliwia podjęcie jakiegoś wyzwania. I, nierzadko, zatrzymuje nas w niszczącym nas środowisku. Paradoksalnie, ten sam mechanizm lęku napędza również negatywne działanie, które potrafi zniszczyć wielu ludzi. Skąd się ten lęk bierze?

Jednym z najsilniejszych lęków jest lęk przed oceną. Niestety, zbudowano całe systemy, które przez wiele lat programują i wzmacniają w nas ten lęk. Zaczynając od szkoły, której do dziś większość nauczycieli, rodziców i (o zgrozo!) dzieci, nie wyobraża sobie bez konieczności regularnego wystawiania ocen. Przechodząc przez okres studiów (w tym samym systemie). Kończąc na pracy, w której co chwilę jesteśmy poddawani ocenie, a w jej następstwie częstej krytyce. Z rozmów z moimi klientami mogę wnioskować, że  niestety bardzo rzadko zdarza się, że pracownicy są przez swoich pracodawców chwaleni. Czemu w sumie nie ma co się dziwić. Z dwóch powodów. Po pierwsze, nikt nas nie uczy jak wyrażać uznanie. Częściej uczymy się krytykować. Po drugie, właściciele firm również najczęściej zderzają się z krytyką, więc niejako automatycznie nią nasiąkają. Jak często zdarza nam się widzieć sytuację, w której ktoś sam z siebie chwali kogoś (firmę) publicznie za dobrze wykonana usługę, a jak często widzimy ludzi z pretensjami i krytyką? Nie twierdzę, że chwalący nie istnieją, ale czy nie jest ich znacznie mniej?

Jak zaradzić temu lękowemu działaniu? Oczywiście nie ma złotego środka. Nie wystarczy pojechać na szkolenie typu, „jak w 25 kroków stać się swoim ideałem”. Nie wystarczy przeczytać jedną czy dwie mądre książki. Nie ma też na to żadnej supertabletki. Każdy z nas jest inny, a zmiana to proces. Praca nad sobą, to też proces. Walka ze swoimi lękami, to proces i nierzadko trwający wiele lat. Proces, w którym z jednej strony konieczne będzie odbudowanie poczucia własnej wartości, a z drugiej kształtowanie umiejętności budowania pozytywnych relacji. Jedno da nam siłę do działania, a drugie, konieczne narzędzia.

Być może słowo „proces” przeraża wielu z nas. Zwłaszcza dziś, gdy żyjemy w świecie „fast” i „instant”. Chcemy mieć wszystko tu i teraz i najlepiej bez wysiłku. A tu takie herezje jak „proces”, „praca nad sobą”, „wysiłek” itp. Nic dziwnego, że pojawia się pytanie „czy warto?”. I odpowiem szczerze: Nie wiem, czy dla Ciebie warto. Wiem jednak, że znam wielu ludzi, którzy żyją naprawdę. Żyją swoim życiem i nie muszą niczego udawać. Żyją, nie oszukując ani siebie, ani innych. Są szczęśliwi bez względu na swój status i otoczenie. Czerpią z życia tyle, ile chcą. I przede wszystkim są odporni na ocenę innych. Tym samym, ten lęk, jeśli nawet czasem się pojawia, nie rujnuje im życia. Doskonale sobie z nim radzą i za każdym razem z nim wygrywają.

Jak myślisz? Warto?