fbpx

Zmiana branży?

with Brak komentarzy

Możliwa, gdy nie mylisz biznesu z pasją

Mężczyzna stoi nad dużymi szachami rozstawionymi na ziemi

Przyszło nam żyć w bardzo trudnych czasach. Szczególnie rozumieją to przedsiębiorcy – osoby prowadzące własną działalność gospodarczą. Wiele branż porządnie oberwało. Część z nich może się już nawet nie podniesie. Skąd, zatem, ta silna potrzeba, aby się ich trzymać?

Miałem okazję obserwować to zjawisko wiele lat temu, w końcu lat dziewięćdziesiątych. W okresie intensywnej transformacji gospodarczej w Polsce. Wtedy to jedna z bliskich mi osób, doświadczony, dojrzały facet, tuż po sześćdziesiątce, przez ponad trzy lata żegnał się ze swoim upadającym biznesem. Może nie tyle żegnał, co walczył, aby jego firma nie upadła. Niestety nie miał szans, bo rynek go już nie potrzebował. Jego sentyment do starego i bezradność wobec nowego świata powodowały tylko ciągłe powiększanie się długów.

To nie była prosta sprawa. Miał już swoje lata. Całe życie robił tylko w tej jednej branży.  Tylko na tym się znał. Za kilka lat miał przejść na emeryturę. Niestety, jego usługi nie były już nikomu potrzebne. Większe firmy bezlitośnie przejmowały rynek nowoczesną automatyzacją i niższymi cenami.

Dziś mamy okres pandemii. Trudny czas. Jednak i bez niej, w wielu branżach, już od kilku lat nie działo się najlepiej. Ciągłe łatanie dziur finansowych. Przelew, który wszedł, nie starczał na rozliczenie zaległych należności. Weszliśmy w pułapkę wspierania się kredytami, które „się przecież spłaci, gdy już będzie lepiej”. To dziś niestety wcale nierzadkie praktyki. A jeszcze bankowcy wmawiają nam, że teraz tak trzeba. Że to jedyny sposób na rozwój firmy. No i pakujemy się w to, żeby za wszelką cenę, ratować swoją firmę. „Bo to przecież jest dobry biznes. Tylko teraz, chwilowo, coś nam nie idzie. Ale przecież w następnym roku będzie lepiej.”

Niestety, ale to zaklinanie rzeczywistości nie działa. Jak wspomniałem, niektóre branże oberwały naprawdę porządnie. Nie oznacza to jednak, że całkiem znikną. Aż tak to nie. A już na pewno nie z powodu pandemii. Pandemia to tylko taki papierek lakmusowy. Obnażyła to, co w gospodarce działo się już wcześniej, tylko było sprawnie maskowane kredytami, leasingami, dotacjami itp. W gospodarce branże nie znikają z powodu pandemii, czy innych krótkich kryzysów. Mogą zniknąć, bo wyczerpała się na nie koniunktura, jak np. na kasety magnetofonowe, ale nie z powodu chwilowego zastoju.

Co innego firmy w danych branżach. Te mają zdecydowanie gorzej. Gdy dana branża nie będzie już dość dochodowa, aby wszyscy mogli w niej przetrwać, wtedy poszczególne firmy muszą upaść. Wtedy przetrwa tylko tych kilka, które wystarczą, aby zaspokoić popyt. Pytanie, na ile mamy zasobów i siły, by w tej walce o przetrwanie wygrać, a nie tylko przedłużać agonię? Bo to nigdy nie jest łatwa walka. To brutalna bitwa na śmierć i życie, w której nikt nie bierze jeńców.

Jakie jest, zatem, rozwiązanie? Tak boleśnie proste, że dla wielu całkiem nie do przyjęcia. Rozwiązanie to zmiana branży. Hmm… Skoro to takie proste, to dlaczego, tak wiele osób tkwi w czymś, co nie ma przyszłości i jest skazane na upadek?

Niestety, ale największą winę ponosi cała gama psychologicznych koktajli, które kotłują się wtedy w naszych głowach. Lęki, obawy, negatywne projekcje. Sentyment, żal, tęsknota za wspaniałą przeszłością. I nadzieja. Chyba najgorszy doradca w tym czasie, bo złudny. Doradca niczym nieuzasadniony. Doradca emocjonalny, całkowicie nieracjonalny.

No właśnie – emocjonalny. Emocje to różne stany, których każdy z nas doświadcza codziennie i praktycznie bez większych przerw. Towarzyszą nam przy wielu okazjach. To pod ich wpływem podejmujemy swoje decyzje. Nawet, gdy wydaje nam się, że jesteśmy bardzo racjonalni i kierujemy się logiką. Nic z tego. Każdy z nas, wielokrotnie podejmował decyzje wbrew logice. Mówimy wtedy o intuicji, przekonaniu lub nawet pewności, co do swoich racji. I wtedy żadne argumenty do nas nie docierają. Czasem nawet potrafimy przyznać tym argumentom rację, a i tak podjąć potem działania czysto emocjonalne.

Czy to znaczy, że jesteśmy bezsilni? Absolutnie nie. Zapewniam, że potrafimy działać na bazie logiki. Jednak rzeczywiście nie jest to łatwe. Szczególnie, gdy mamy decydować o zmianach w sferach bliskich naszemu sercu, np. o działalności, z którą związani jesteśmy od lat i mamy do niej ogromny sentyment. O naszej firmie, którą nierzadko traktujemy jak własne dziecko. Pamiętajmy jednak, że biznes jest po to, aby zarabiać. Dlatego trzeba w nim robić to, co przynosi dochody. Nawet, jeśli jest nam to czasem niewygodne. Natomiast satysfakcję, radość i relaks mamy czerpać przede wszystkim z naszej pasji. To ona jest po to, by nas przenosić do wymarzonego świata. Dlatego w pasję możemy i powinniśmy ciągle inwestować i nie musi ona zarabiać. Bo to jest pasja.

Zastrzegam też, że nie mówię tutaj o tym, że nie mamy lubić swojej pracy. To nie tak. Sam bardzo lubię swoją pracę. Dzięki temu pracuje mi się lepiej, łatwiej, wygodniej. Jednak lubić pracę, a uczynić ze swojej pasji sposób zarabiania pieniędzy, to dwie różne sprawy. Wobec pracy masz szansę na podejmowanie racjonalnych decyzji. Wobec swojej pasji już nie. Ładunek emocjonalny jest zbyt silny, a konsekwencje mogą być tragiczne.